Wirtualne życie

Fala

Mareike uśmiechnęła się. Nicole miała to, czego chciała: węża. Mareike zastanowiła się chwilę. W sumie, Nicole nie była taka zła... Trochę dziwna - trzeba przyznać, ale całkiem sympatyczna! Holenderka wrzuciła książkę do plecaka i postanowiła pójść do domu okrężną drogą: żeby sprawdzić, czy trwają już budowy jej domu. Wyszła ze sklepu, nucąc sobie jakiś stary przebój; sama nie wiedziała, co to za piosenka.

Marta

Mini weszła do sklepu i odrazu skierowała sie do kasy:
- poproszę tego młodeg pieska - powiedziała wskazując na golden retrivera- i jeszcze smycz dla niego, miski i legowisko!- powiedziała podniecona
Zapieła psa na smycz, reszte rzeczy wrzuciła do plecka, pozegnała sie ze sprzedawczynią i wyszła.

laurien

Laurien z uśmiechem wparowała do sklepu. Rozejżała się po wszystkich zwierzakach i w końcu podeszła do kasy.
- Chciałabym kupić dwa szczeniaczki. Jednego rasy Golden Retriver i drugiego Yorka. - powiedziała patrząc na złote, i drugie nieco mniejsze czarne szczenię.
- Do tego proszę 2 legowiska, 2 miseczki, 2 smycze i obroże i paczkę jedzenia.- powiedziała i położyła na ladę 200$. Większego psiaka upieła na smycz, a mniejszego włożyła do torby. Zadowolona wyszła ze sklepu.

Fala

Mareike wpadła do pracy. Stwierdziła, że przydałoby się posprzątać. Zaśmiała się w duchu - porządki w jej mieszkaniu zakonczyły się przeprowadzką. Dziewczyna jednak nie myślała o zmianie pracy. Usiadła za ladą i westchnęła głośno. Wyjęła książkę i zaczęła czytać. Po jakimś czasie wyjęła z plecaka Nesta i zaczęła pić.
- Czemu tu się nic nie dzieje? -powiedziała do siebie.

Fala

Mareike postanowiła sprawdzić, czy za wszystko, co zostało wyniesione ze sklepu, zostało zapłacone. Coś jej się nie zgadzało: w kasie brakowało 85$!!! Mareike liczyła jeszcze kilka razy... Niemożliwe! To musiało się stać, kiedy zmianę miała jej koleżanka. Postanowiła z nią pogadać. Ale póki co, powróciła do przerwanej lektury.

Marta

MIni May weszła do sklepu i położyła na ladzie 100$ gdyż wczesniej zapomniala zaplacic z podnieecenia, potem wyszła i poszła do pracy

Fala

Mareike wrzuciła pieniądze do kasy i, stwierdzając, że w najbliższym czasie nie będzie ruchu, wróciła do czytania książki. Lektura bardzo ją wciągnęła, dziewzcyna mogłaby ciągle tylko czytać, czytać i czytać. Jednak spojrzała na zegarek. April spóźniała się już o 15 minut! w końcu wpadła, cała zdyszana.
- April! - zawołała Mareike - Spóźniłaś się! Ale i tak nic nie ma do roboty! No to powodzenia, ja już idę do domu.
April tylko się uśmiechała.
- A, i jeszcze coś. - przypomniała sobie Holenderka - Na twojej zmianie ktoś zapomniał zapłacić, ale już przyszedł i oddał zalegle pieniądze.
April zaczęła się tłumaczyć, że to musiało się stać, kiedy nie patrzyła itp., ale Mareike uciszyła ją. Powoli weszła ze sklepu, co chwilę obracając się do tyłu. Bardzo polubiła swoją współpracownicę, ale ta niedługo miała się wyprowadzić. Mareike było smutno, że nie pojawi się ona na parapetówce. Tak samo jak Mela... Mareike nagle zatrzymała się.
- Wiesz co... Myślałam, że już znam to miasto. Ale nie. Jeszcze tyle miejsc, tyle ludzi... - i przerwała, uświadamiając sobie, że te słowa były głupie.
- Ja też tak mam. Ale ty możesz jeszcze poznać to miasto. A ja nie. - odpowiedziała April.
Mareike wyszła ze sklepu, machając koleżance. W przejściu minęła się z sympatycznie wyglądającą staruszką, która w ramionach trzymała ślicznego pieska - yorka. Holenderka uśmiechnęła się i zamknęła drzwi sklepu.

Fala

Mareike weszła do sklepu. Usiadła za ladą i wyjęła z plecaka książkę. "Smoczy węch" - dokładnie tak nazywała się ta powieść. Dziewczyna zaśmiała się z nazwy, ale zaczęła czytać. Musiała przyznać - że była to fajna książka.

laurien

Laurien weszła do sklepu. Nie chciała przeszkadzać zaczytanej sprzedawczyni, więc sama chwyciła worek karmy i położyła na ladzie 20$ po czym wyszła.

Fala

Mareike spojrzała na zegarek. Już zdąrzyła się przyzwyczaić do braku klientów i okropnej nudy. Nagle do sklepu weszła jakaś 8-latka.
- W czym mogę pomóc? - spytała słodkim głosem Holenderka.
- Zgubiłam mojego kotka. - powiedziała poważnie dziewczynka.
- I... Co? Chesz kupić nowego?
- Nie. Chcę znaleźć mojego Mruczka!!! - zawołała.
- No i jak mam Ci pomóc? - zdziwiła się Mareike.
Dziewczynka była bliska płaczu.
- No to... - Mareike podeszła do niej. - Jak się nazywasz...?
- A... Alice... - załakała mała.
- A więc, Alice... Posłuchaj...
Nagle Mareike przerwała.
- Przepraszam bardzo. - do sklepu weszła jakaś kobieta. - Alice, nie płacz. Tatuś znalazł Mruczka.
Alice, cała rozradowana, wybiegła ze sklepu. Jej matka wyszła za nią, uśmiechając się do Mareike.
Holenderka posiedziała jeszcze chwilę w pracy, ale potem już wyszła.

Żulia

Żulia weszła do sklepu.
-ale śliczne pieski! -pomyślała
-dzień dobry.
-poprosze młodego pieska.
Położyła na ladzie $25 i wyszła z nowym pieskiem.

Fala

Mareike weszła do sklepu. Postanowiła umyć podłogę. Już w domu wpadła na ten pomysł, więc miała ze sobą mopa. gdy podłoga już lśniła, dziewczyna usiadła za ladą i wyciągnęła odtwarzacz mp3. Miała nadzieję, że klienci niedługo się pojawią...

Fala

Mareike wrzuciła do kasy 20$ i wychodząc ze sklepu wzięła paczkę jedzenia dla psów.

meggie94

Amy weszła do sklepu. Podeszła do lady.
-Poproszę tą piszczącą myszkę i karmę dla kota- zapłaciła 40$ i wyszła z budynku.

Fala

Mareike juz dawno nie była w pracy. Weszła tu z poczuciem winy. Brudno, smutno i po prostu nijako. Dziewczyna od razu wzięła się do roboty. Gdy skończyła, usiadła za ladą. Zauważyła, że zostawiła tu ostatnio książkę. Zaczęła ją czytać.

Fala

Mareike zamknęła książkę i włożyła ją do plecaka. Przywitała April, skomentowała jej nową, szałową bluzkę i wyszła.

Fala

Dziś April odjeżdżała. Zorganizowała male przyjątko dla pracowników sklepu, dla szefa i oczywiście dla zwierzaków. Wszystko odbywało się w sklepie zoologicznym. Mareike weszła tam i zdjęła płaszcz.
- April, ranyyy... Nie odjeżdżaj! - zawołała, gdy zobaczyła koleżankę. - Nie w taką pogodę! Strasznie jest ślisko... Upadłam na pupę na ulicy. - zachichotała cicho, choć tak naprawdę było jej przykro, że współpracownica odjeżdża.
Mareike wręczyła April prezent: książkę "Mój Pies" - trochę podniszczoną, ponieważ panna Mascroff miała ją od dziecka. April stwierdziła, że to będzie wspaniała pamiątka. Potem wniosła tort truskawkowy. Był on przepyszny. Wszyscy usiedli w kółeczku i wesoło rozmawiali.

OOC: Sorki, że tak bez ładu i składu, ale nie czuję się dziś najlepiej Wink

Fala

Mareike ostatni raz uścisnęła April i wyjęła z kieszeni chusteczkę. Otarła łzę, która spłynęła po jej zimnym policzku. 19-latka spojrzała na oddalającą sie przyjaciółkę i przytuliła się do ściany. April już nie wróci. Chwilę później ubrała płaszcz i poszła do domu. Nie mogła się pogodzić z tym, że współpracownica odjechała.

Angel com

Lisa weszła do sklepu zoologicznego. Wyjęła z kieszeni 20 $ i podeszła do lady.
-Dzień dobry. Poproszę karmę dla psa. - położyła na ladzie 20 $.
wzięła opakowanie i wyszła w pośpiechu.

Xanti · Wysłany: Śro 20:57, 01 Mar 2006 Temat postu:

Leila weszła do sklepu z uśmiechem na twarzy i mruknęła coś, co miało być powitaniem. Po namyśle położyła na ladę 275$ i wzięła ze sobą białą sukę samojeda, perskie kociątko, dwa legowiska, dwie miski, kuwetę, dwa komplety smyczy z obrożą, piszczącą kość i myszkę. Po chwili z uśmiechem wyszła.